Czekając na kolejny Konkurs Chopinowski czekałem nie tylko na występy uczestników, lecz również na komentarze, które pojawiają się na falach Dwójki – w programie 2 Polskiego Radia.
Komentarze do każdego dnia konkursu można było usłyszeć o godzinie 23.00. Audycję prowadził Marcin Majchrowski, gośćmi byli Małgorzata Pęcińska oraz Marek Dyżewski . Oto zaledwie kilka zapisanych przeze mnie komentarzy do gry uczestników w XXX Konkursie Chopinowskim.

piątek, 5 listopada 2010

Sung-Jae Kim - Korea

6.10.2010


Sung-Jae Kim

*15 X 1990 Gwang-Ju

Urodził się 15 października 1990 r. w Gwang-Ju. Student Hochschule für Musik und Darstellende Kunst we Frankfurcie w klasie Catherine Vickers. Laureat konkursów pianistycznych w Korei Południowej i w Niemczech. Zdobywca drugiej nagrody w International Piano Concerto Competition w Manchesterze (2009).




Marek Dyżewski: Tak to jest po prostu zjawisko tego konkursu. Może trzy parametry jego gry: materia dźwięku – zjawiskowa, ponieważ on operuje tak bajeczną paletą kolorystyczną i właściwe główny plan jego dynamiki to są piana, mezzo piana, to jest właśnie jak u Chopina, że Chopina gra pulsowała w różnych stopniach piana, a potęgą brzmienia eksplodowała w momentach kulminacji. Ale potęga brzemienia nie była czysto fizyczną siłą dźwięku tylko wynikała jak by z kontrastu do tego co stanowiło tło generalne.
Przepięknie wykonany nokturn, poetycko, te tzw. dorzucone drobne nutki - fioriturki, po prostu jak puszek dźwiękowy.
Prowadzący: Jak była tam dyskusja …..
MD: Oczywiście, fenomenalnie prowadzony plan basowy, co jest niesłychanie ważne w muzyce Fryderyka Chopina. Powiedzmy coś o balladzie bo to było zjawiskowe.
Marcin Majchrowski: Tak tylko ja chciałem powiedzieć, że to wszystko było skąpane w nokturnie, którym rozpoczął w jakiejś aurze niebywałej liryczności, takiej w której nokturny powinny się pławić, a nie często słyszymy taką aurę do tych utworów.
Małgorzata Pęcińska: to była taka kreacja, którą bardzo trudno ująć w słowa. Bo słowa oddają tylko …….
MD: Tak, to co mówi Małgosia to jest święta prawda, ponieważ słowa nie wszystko potrafią wyrazić. Słowa, które są głównym narzędziem poezji, bo poezja zdawało by się jest sztuką słowa. Tymczasem najważniejsze, najbardziej skrytsze prawdy niewyrażalne, nietransponowalne na słowo dyskursywne są wyrażalne tylko dźwiękiem, dźwiękiem muzyki Chopina. To jest czysta idealna poezja, ale ..
MP: Cały koncert wykonany bezbłędnie …..
MM: Przytoczmy to co nam powiedział po koncercie, bo jest to bardzo skromny człowiek ….
… (wywiad) …
MD: Odniosę się do jego ostatniego zdania: „Rozumiem to co Chopin napisał”. I tak jak fenomenalnie rozumie formę balady, która jest jak by zapisaną improwizacją. To jest utwór który jest echem improwizacji Chopinowskiej. Posłuchajmy samego wstępu do balady, tych kilku powolnych taktów, które są w zasadzie imitacją improwizacji Chopina. To jest taki moment krzesania iskier natchnienia, dawania impulsu wyobraźni , bo natchnienie nie spada nagle.
Więc jest to pierwsza nuta uderzona, następnie błądzenie po akordzie As-dur, bardzo wolne, zatrzymania na pewnych dźwiękach …. może tym torem …. może tędy pójdzie myśl … oo … znalazł, zatrzymał się, podwójna kreska taktowa i nagle przeskok do zupełnie innego świata, bo zaczyna w tonacji As-dur i to jest subdominanta drugiego obniżonego G-mol i wyłuskuje ten piękny temat G-moll.
Chcę powiedzieć, że echo takiej improwizacji dał Mickiewicz, który w koncercie Jankiela dał portret improwizującego Chopina. I tu może przywołam: „Dziwią się wszyscy lecz to była tylko proba, bo wnet przerwał i do góry podniósł drążki oba” … i wtedy wyłania się temat G-moll. Proszę zobaczyć jak zamarkowane jest to szukanie pomysłu natchnienia, zawieszenie myśli …. i wreszcie muzyka.
.. (utwór) ..
MD: Mickiewicz był fenomenalnym improwizatorem.
MM: Tak jak Chopin.
MD: Tak, jak pisał „Pana Tadeusza” to już słyszał Chopina, bo 1832 kończy pisać to dzieło. Wiele razy słyszy Chopina i tę mechanikę improwizacji, to wchodzenie w materię, szukanie zaczynu … On umiał doskonale …. To Chopin zapisał i to trzeba umieć oddać. Potem ta fenomenalna całość, którą Państwo za chwilę usłyszycie to jest po prostu bajeczna hierarchia planu i przede wszystkim nigdy forte. Ile rzeczy można wyrazić, wykrzyczeć pianisimmo – tak Chopin grał.
Kiedy pojawił się Klaiber w Wiedniu drygująć 5 i 7 Bethovena recenzent gazety „Die Presse” napisał: „Mieliśmy wrażenie, że Homer zmartwychwstał i sam do nas przemawia” … a ja miałem wrażenie, jak słuchałem tego genialnego Koreańczyka, że to Chopin się tu pojawił i sam zasiadł do fortepianu.